Namaste Nepal thumb
Rocznica wielkiego wstrząsu


Dokładnie sześć lat temu Nepal nawiedziło jedno z najpotężniejszych trzęsień ziemii w historii. Epicentrum zlokalizowane w miejscowości Gorkha, ok. 150 km od Katmandu, doświadczylo wstrząsu o nasileniu 7.8 w skali Richtera. Fala powstrząsowa dotknęła także okoliczne rejony, włączając też dolinę Katmandu. 
Zginęło tysiące ludzi, wielu stracilo dach nad głową, który dla wielu do tej pory nie istnieje, Nepal doświadczyl kataklizmu na ogromną skalę. Po tym wydarzeniu, rzecz jasna, kraj stracił także na turystyce. Wielu fascynatów odpuściło sobie urlopy w 'niebezpiecznym' miejscu.
Odbudowa po trzęsieniu trwa do dnia dzisiejszego. Jak to w Nepalu wszystko dzieje się powoli. W wielu miejscach w Katmandu, wciąż można zobaczyć efekty wstrząsu: zawalone mury domostw, góry cegieł, pęknięty asfalt. Jednak życie toczy się dalej. Tylko, że ze świadomoscią tego, co sie stało 25ego kwietnia 2015 roku...
Rozmawiając z paroma osobami o tym wydarzeniu, wyczuwam w nich ogromny strach na myśl o tamtym dniu. Jedyne, co mogę sobie wyobrazić to, że było to mrożące krew w żyłach przeżycie. Nie mam pojęcia jak to się czuje, co się dzieje, co się myśli w momencie, kiedy wszystko drży i zaczyna się ruszać. Kiedy tracisz grunt pod nogami, w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Nie wyczekiwałam momentu, by poczuć co to jest trzęsienie ziemi, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek w życiu przyjdzie mi doświadczyć tego zjawiska. Nastąpiło to 16stego września 2020 roku.
O godzinie 5 odprawiałam swoje codzienne poranne rytuały, kiedy mój pokój i cały dom doznał poruszenia. W pierwszej chwili pomyślałam, że był to bardzo potężny powiew wiatru na ulicy. Ale tak potężny, że poruszył meblami i ścianami domu? To było uczucie, jakby stało się na takim ruchomym kole, które obraca się z różną prędkością, w różnych kierunkach. Wzrokowo objęłam pokój i z niedowierzaniem dotarło do mnie, że masywne ściany po prostu zaczęły zachowywać się jak gibkie pionowe płaszczyzny. Na ulicy zaczął się gwar. W Nepalu ludzie zaczynają pracę o 5-6 i od tych godzin można już ich zobaczyć wykonujących swoje poranne nie tylko obrządki, ale też okoliczne porządki. Tego poranka, po wstrząsie, zdecydowanie atmosfera stała się nerwowa. Słychać było nawoływania, jakby wzmożony ruch, spanikowane głosy, wyjące psy.
Rozmowa z Robinem, właścicielem Kaji Home, wyjaśniła wszystko. Zaledwie parę godzin temu niedaleko Katmandu, nastąpiło niewielkie, jak na Nepal trzęsienie ziemi. Miało ono moc 'tylko' 5 w skali Richtera. Katmandu doznało fali powstrząsowej tego trzęsienia. Jak podano w wiadomościach, nie miało ono ofiar śmiertelnych ani też nie spowodowało większych zniszczeń.
Robin opisał mi też swoje odczucia tego poranka. On wiedział doskonale, co się dzieje i, że nie był to bynajmniej silny wiatr. Kiedy poczuł ruch łóżka, na którym leżał, zerwał się na równe nogi i jedyną myślą w głowie było, aby wydostać się z budynku z całą rodziną. Na szczęście tym razem skończyło się na chwilowych, około 20 sekundowych wibracjach...

Nepal jest jednym z kilku krajów na świecie w szczególności narażonych na klęski żywiołowe. Spowodowane jest to jego lokalizacją i ukształtowaniem terenu. Trzęsienia ziemi, powodzie, lawiny, osuwiska błotne, pęknięcia lodowców to typowe dla tego regionu kataklizmy.
Dlaczego Nepal jest tak narażony na trzęsienia ziemi? Jest to jeden z najbardziej aktywnych sejsmicznie regionów świata. Aby to zrozumieć, wystarczy spojrzeć na Himalaje. Góry wypiętrzyły się w wyniku wsunięcia się indyjskiej płyty tektonicznej pod Azję Środkową (eurazjatycka płyta tektoniczna). Płyty te są w ciągłym ruchu, dlatego też powodują okazjonalne minimalne ruchy, albo też i te większe, jakie miało miejsce w 2015 roku. Na szlakach himalajskich, Nepalczycy zawsze mówią, że 'ich' góry są w ciągłym ruchu. I to jest prawda. Każdej minuty płyty poruszają się, powodując ruchy ziemi, czasem tak niewielkie, że nieodczuwalne. Czasem niestety większe.


Po ponad sześciu latach od tragedii, w Nepalu można zauważyć zmiany. Można, ale jak to w Nepalu wszystko postępuje powoli. Nie ma sensu rozważać dlaczego powoli, natomiast warto napomknąć, że słowa krytyki kierowane są do rządu nepalskiego.
Jednym z projektów, który udało się ostatnio ukończyć, jest odbudowa wieży Dharahara w centrum Katmandu. Została ona całkowicie zburzona w czasie trzęsienia, a w kwietniu 2021 oficjalnie stanęła 'na nogi' jej replika. Wieża jest obiektem historycznym, pierwszy raz jej budowa została zlecona w 1832 roku przez ministra Bhimsen Thapa, dlatego też jest nazywana wieżą Bhimsen. Jest też na liście obiektów dziedzictwa UNESCO. Wieża jest punktem widokowym i często odwiedzaną atrakcją turystyczną, głównie przez Nepalczyków. Obecnie taras nowej wieży nie jest jeszcze otwarty, by podziwiać panoramę Katmandu, co planowane jest na listopad 2021 roku.

 
Odbudowa domów prywatnych nie wygląda jednak tak kolorowo. Trzęsienie przyniosło ogromne zniszczenia. Tysiące osób straciło dach nad głową. Jeden z moich znajomych, mieszkający w dzielnicy Katmandu Thankot, do zeszłego roku mieszał w tymczasowym budynku, prowizorycznym, zrobionym z blachy. Od pięciu lat. W 2015 roku jego dom zamienił się w stos gruzów, ponieważ Thankot zlokalizowany jest na zachodzie Katmandu, czyli też bliżej epicentrum trzęsienia. Opowiadał mi on historię dofinansowań od nepalskiego rządu. I rzeczywiście, czytając troche, dotarłam do zródła tych informacji.
'Projekt zapewnia dotacje mieszkaniowe właścicielom domów w wysokości 300 000 rupii nepalskich (NPR) (około 3 000 USD) w trzech transzach. Pierwsza transza w wysokości 50 000 NPR jest przekazywana uprawnionym właścicielom domów po podpisaniu umowy uczestnictwa. Druga transza w wysokości 150 000 NPR i trzecia transza w wysokości 100 000 NPR są uwalniane po zadowalającym ukończeniu, odpowiednio, pierwszego poziomu domu i dachu domu, gdy zostaną uznane za zgodne z wytycznymi technicznymi budowlanymi po inspekcji i certyfikacji inżynierów terenowych.'
I tu jest pies pogrzebany. Po pierwsze, ponieważ, w praktyce nie jest możliwe zbudowanie podstawy domu, piętra i dachu za sume 50 000 rupii. Po drugie, nawet jeśli by się to udało to w 90% przypadków nie przeszłoby kontroli inżynierów. Z relacji osoby, która straciła dom i próbowała go odbudować za 50 000 rupii, czyli 500 dolarów (mimo iż wydaje się, że w Nepalu wszystko jest tanie, to niestety można się niemiło zaskoczyć niektorymi produktami), by otrzymać drugą transzę, jest to po prostu niemożliwe. 

Pozostając w nadziei, że kolejne trzęsienie, tak intensywne nie nastąpi wkrótce...